Liczba wyświetleń :D

Obserwatorzy

04 maja 2013

Imagin: Louis ♥

Ty: aaaaaa! Louis przestań już! aaa! hahahah! Proszę Cię
Louis: oddawaj telefon!
Ty: Dobrze ale już przestań!hahahahahaha! - Louis Cię łaskotał. 
Louis: Grzeczna dziewczynka. - pocałował Cię, wasze pocałunki stały się namiętne i bardziej pewne niż na początku. Nagle do pokoju wszedł Harry.

Harry: Och! [t.i] daj mu już spokój, nawet w hotelu nie możecie się opanować? To już odtajni dzień trasy, więc już za kilka dni w domu będziesz do mieć na wyłączność. 
Ty: To on zaczął! - wskazałaś na Louis'a.
Louis: No tak. Teraz najlepiej wszystko zwalić na mnie! Gdybyś nie robiła mi zdjęć podczas załatwiania potrzeby to by incydentu nie było!
Ty: hahahah! To były tylko zdjęcia dla mnie.
Louis: To dlaczego już są na pulpicie?
Harry: Kocham wasze przekamarzanie się gołąbeczki! - powiedział loczek i wyszedł.


Dzisiaj z chłopakami macie w planie iść na zakupy. Niestety sami nie pobędziecie. Zawsze, i wszędzie nawet do sklepu w hotelu chodzą z wami ochroniarzeJeszcze do tego fanki i paparazzi. 
Co do Directioners nic nie masz, kochasz je tak jak i chłopaki, są niesamowite. Ale nienawidzisz jak wysyłają Ci miliony hejtów dziennie. Co Ty takiego złego zrobiłaś? Po prostu się zakochałaś w Lou i jesteś z nim szczęśliwa. To chyba nie jest żaden powód to wysyłania takich hejtów jak np.
- Zerwij z nią! Jest z Tobą dla kasy i sławy!
- Co za pasztet! Jestem lepsza dla Ciebie Louis!

Bardzo Cię ranią ale starasz się tego nie czyta i nie słuchać. Owszem, są też tacy True Directioners, którzy Cię akceptują i wspierają.

Kiedy chodzicie po sklepach oczywiście aż uszy puchną od wyzwisk i bardzo raniących słów w Twoją stronę. Starasz się ich nie słuchać
Louis jak i chłopaki często zastawali za Tobą, prosząc fanów a nawet krzycząc na nich aby dali Ci spokój, Louis wielokrotnie pisał, iż ranią nie tylko Ciebie ale i jego, niestety bezskutecznie.


Kilka dni później*
Trasa dobiegła końca. Jesteście już w Londynie. 
Dzisiaj z tej właśnie okazji macie iść na imprezę. 
Jest już dziesiąta. Wybraliście się wszyscy oczywiście z ochroniarzami do klubu. Udało wam się, co prawda z trudem przecisnąć do środa.
Bawiłaś się jak nigdy do tond. Była doskonała zabawa! Wypiłaś trochę więcej. Nigdy nie piłaś tak dużo, więc od razu zrobiło Ci się słabo i miałaś mdłości. Postanowiłas wyjść dwór aby się przewietrzyć. Dopiero teraz zrozumiałaś dlaczego z chłopakami wszędzie chodzą ochroniarze. 
Podeszło do Ciebie 5 osób, 2 dziewczyny i 3 chłopaków. Zaczęli do Ciebie coś mówić, lecz nic nie zrozumiałaś.
Zaczęli Cię bić, leżałaś na ziemi, a oni Cię kopali po brzuchu, głowie i plecach. Czułaś mocny ból.
Nic więcej nie pamiętasz poza światłami, krzykiem Louis'a i chłopaków, pisku opon i płaczu. 


Obudziłaś się w szpitalu, lewą nogę, prawą rękę miałaś w gipsie. Głowa bolała Cię niesamowicie
Lekko przekręciłaś głowę w bok, zobaczyłaś Louis'a.
Miał zapuchnięte i czerwone oczy, patrzył w jeden punkt, którym była biała ściana, chwyciłaś jego dłoń i lekko ścięłaś
Gdy zobaczył, że się obudziłaś lekko się uśmiechnął i pocałował twoja posiniaczoną słoń.  
Louis: Tak bardzo się bałem.... - po jego słowach rozpłakałaś się.

Po chwili do pokoju wszedł lekarz.  Opowiedział Ci dokładnie co Ci dolega. Miałaś złamane 2 żebra, lekki wstrąs mózgu i parę siniaków.
Od razu Ci ulżyło, bo wiedziałaś, że pewnie za parę dni Cię wypiszą. 


~ Kilka dni później ~ 
Wróciłaś już do domu. Jesteś jeszcze osłabiona więc leżysz w łóżku.   Louis ciągle się Tobą opiekuję i pilnuje tego, aby Ci niczego nie brakowało. Dużo rozmawiacie. 
Louis: Przepraszam Cię skarbie. Jestem idiotą ... totalnym! Jak mogłem Ci wtedy pozwolić wyjść samej?! To moja wina!
Ty: Louis! Nie mów tak! To nie jest twoja wina! Rozumiesz?! To ja byłam głupia, że wyszłam bez ochrony. Ale nie wiń Siebie!
Louis: Ale gdybym poszedł z Tobą ... - przerwałaś mu
Ty: Stało się co się stało. Widocznie tak musiało być. Należało mi się, bo ciągle narzekałam na to, że musimy chodzić z ochroną. 
Louis: Już zawsze będę przy Tobie.
Ty: No mam nadzieje kochanie.
Louis: No więc. Chcę to przypieczętować! Tu! I teraz! - nie wiedziałaś co zamierza.

Nagle uklękną przed Tobą.
Louis: Moja najdroższa [t.i]. Chcę Cię chronić już do końca życia. Chcę Cię dażyć tym uczuciem póki będę żył. Czy zechciałabyś zostać moją Panią Tomlinson?
Ty: W takich okolicznościa?
Louis: To znaczy?
Ty: Ja na kanapie w piżamie w marchewki, cała zapuchnięta.
Louis: Taką Cię kocham. 
Ty: Nawet zapuchniętą?
Louis: Tak.
Ty: Nawet w piżamce w marchewki i z włosami rozwalonymi na wszystkie strony i bez makijażu?
Louis: Taką kocham Cię najbardziej. 
Ty: Tak! Tak, zostanę twoją Panią Tomlinson! - Louis lekko nałożył Ci na palec  pierścionek.
Mocno Cię przytulił i pocałował. 
Louis: Wiesz ...?
Ty: No?
Louis: Kocham Cię.
Ty: No co Ty?!
Louis: No! Naprawdę Cię kocham!
Ty: Ty głuptasie mój ... Też Cię kocham Tommo! - pocałowaliście si,ę ponownie.






<3 xx Może być? Taki dziwny i nudny :/ <3 xx     
     

2 komentarze:

  1. Jest mega! Pisz też czasem z Lou :-)
    inka200009-forever

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja mam posiniaczinego słonia hahha ale imagin fajny serio

    OdpowiedzUsuń